Kocie przysłowia i powiedzenia

MATEUSZ BURKARD

Koty od wieków towarzyszyły nam namiętnie w naszym codziennym życiu. Zdążyły się przez ten czas na dobre zadomowić w naszych sercach, ale także i w naszej mowie. Język polski jest w końcu pełen rozmaitych powiedzeń, przysłów czy innych formułek związanych właśnie z kotami. Popularność tych zwierząt w naszym życiu mocno odcisnęła swoje piętno na tym w jaki sposób do siebie mówimy, bo słowo “kot” pojawia się na naszych ustach wyjątkowo często, i to nie tylko kiedy rozmowa jest właśnie o nim. Przyjrzyjmy się, więc temu jak dokładnie koty wślizgują się do naszych codziennych rozmów oraz w jakiej formie to robią.

Na początek przyjrzyjmy się przysłowiom jakie koty dzielą z psami. Jak dobrze wszyscy wiemy na świecie utrwalił się pewien stereotyp, jakoby koty i psy się wzajemnie nienawidziły. Jest w nim sporo prawdy i te zwierzęta nie zawsze mają ze sobą po drodze, co oczywiście wcale nie oznacza, że nie potrafią się dogadać. Jednak pomimo ich najlepszych starań określenie żyć jak pies z kotem (czy też lubić się/żreć) już na dobre pozostanie synonimem zażartej kłótni. Aczkolwiek jak mówi inne przysłowie: u dobrego gospodarza nawet kot z psem żyje w zgodzie. Zwierzęta domowe niestety nie zawsze mogły się poszczycić dobrym gospodarzem i często były traktowane podrzędnie, w skutek czego odmawiano im nawet najmniejszych wygód, sądząc, że na nie zwyczajnie nie zasługują. Stąd też wzięło się powiedzenie nie dla psa kiełbasa, nie dla kota spyrka. No niestety, nie zawsze da się każdego zadowolić, bo co dla kota za dużo, dla psa za mało.


Dalej mamy przysłowia związane z myszami. Ich geneza powinna być raczej oczywista. Głównym zadaniem kota w każdym domowym gospodarstwie, było stanie na straży i kontrolowanie wszelakich szkodników. Zadaniem głównym i w sumie jedynym, bo oczywiste, że kot jajka nie zniesie, bo nie do tego został stworzony. Koty z natury predysponowane są do polowania, jednakże nie ma co generalizować, bo oczywiście nie każdy kot łowny, a zmuszenie go do zrobienia czegoś czego nie lubi jest właściwie niemożliwe. Jak przecież powszechnie wiadomo kot mruczy wyłącznie dla własnej przyjemności. Większość jednak jest łowna i każdy gospodarz doskonale wiedział jak ważne jest trzymanie dyscypliny dla sprawnego przebiegu prac. Albowiem gdy kota nie ma, myszy harcują. Nikt nie mógłby sobie pozwolić na pozbycie się swojego naczelnego stróża, wiedząc, że konsekwencje byłyby dosyć jasne: kot z domu – myszy na stół, a wiadomo, że lepiej żywić jednego kota, niż wiele myszy. To było zdecydowanie bardziej ekonomiczne rozwiązanie, zwłaszcza, że kot w pojedynkę, nieważne jak przepracowany, na koniec dnia się sprawdzał. Przecież tylko głupiec na każdą mysz ma osobnego kota. Było to jednak dość ryzykowne, bo co, gdyby kota pewnego dnia zabrakło. Byłaby to istna katastrofa, bo tylko trzeba zabić jednego kota, aby ocalić tysiące szczurów. Bo należy im to przyznać, że koty wypełniały swoją misję namiętnie. Czasem wręcz bywały dość zachłanne, skąd powiedzenie łasy jak kot na myszy. Gryzonie jednak nie zawsze dawały się łatwo dorwać i lubiły wpierw nieco pozwodzić szukającego. Pozwodzić w stylu: kiedy kot odchodzi, mysz wraca. Można by wręcz powiedzieć, że lubiły starą dobrą zabawę w kotka i myszkę. Koty musiały więc podchodzić do zadania z rozwagą i dyskrecją, bo wiadome było, że hałaśliwy kot nigdy nie schwyci myszy. Chociaż chyba nie nam oceniać czy taktyki samych mistrzów są odpowiednie. No przecież starego kocura nie trzeba uczyć myszy chwytać. Jednak, gdy taki zmęczony i poddenerwowany już kot je ostatecznie dopadł, potrafił być w odwdzięce wyjątkowo dla nich okrutny. Dlatego też, gdy ktoś się nad kimś znęca mówimy, że bawi się jak kot z myszą. Czasami jednak, kot nie chce myszy skrzywdzić tylko zwyczajnie się z nią pobawić. Niestety biorąc pod uwagę różnicę siły trzeba mocno uważać, aby nie skończyło się na tym, że kotowi żart, a myszce śmierć. Koniec końców, nie możemy jednak winić kotów za to, że łapią myszy – taka po prostu jest ich natura i to nie ich wina, że sen kota zawsze się obraca koło myszy.

Poza drobnymi kotami domowymi oczywiście istnieją też i wielkie dzikie koty, do których nie sposób było nie tworzyć porównać. Koty może i przy myszy wypadają zastraszająco, ale na tle większych kotów wyglądają po prostu zabawnie. Podstawą jest znać swoje miejsce w szeregu i rozumieć, że kot jest tygrysem dla myszy, lecz myszą dla tygrysa, więc nie ma co się wywyższać, bo zawsze może znaleźć się ktoś kto nas szybko zweryfikuje. Gdy jednak nikogo takiego w pobliżu nie ma, dość łatwo jest nam popaść w pewną megalomanię. Tak już to z nami ludźmi jest – kiedy lamparta nie ma w domu, pierwszy lepszy kot udaje lwa. Czasem jednak mamy dobre powody do poczucia się lepszym. Przykładowo, gdy robimy coś w czym jesteśmy ekspertem czy na czym się zwyczajnie dobrze znamy, bo nawet mały kot jest lwem we własnym legowisku. Ważne jedynie, aby z tą pewnością siebie nie przesadzić.


Z wszystkich relacji kota, rzecz jasna ta z człowiekiem jest dla nas najważniejsza. To właśnie z ludźmi i całym życiem w ludzkim świecie koty łączy najwięcej powiedzeń. Niektóre są dosyć oczywiste i odnoszą się do naszych sposobów traktowania tych zwierząt. Każdy kociarz doskonale wie, aby nie głaskać kota pod włos, bo kot tego nie lubi, a świadome robienie komuś czegoś czego za czym ten nie przepada, może go jedynie wkurzyć, więc robimy to na własną (nie)odpowiedzialność. Równanie tutaj jest proste: nie ciągnij kota za ogon, to cię nie zadrapie. Z tym głaskaniem jednak trzeba dużo uważać, bo przez swoją niepochamowaną miłość do nich możemy omyłkowo np. zagłaskać kota na śmierć, czyli skrzywdzić go chcąc sprawdzić mu przyjemność. Do opisu naszej wielkiej miłości czy pasji używamy również innego kociego stwierdzenia, bo przecież gdy ktoś jest czymś niezwykle zafascynowany mówimy, że ma kota na punkcie czegoś – tak jak kot ma fioła na punkcie gonienia myszy. Możemy też mieć kota na punkcie kogoś, czyli zwyczajnie się w kimś kochać. Jeśli jednak ten “ktoś” wyjątkowo często się zmienia, możemy zostać posądzeni o bycie kochliwym jak kot w marcu (bo wtedy właśnie odbywają się kocie gody). Jednak nawet jeśli postanowiliśmy dzielić życie z tą jedną konkretną osobą, lecz bez ślubu, ktoś dalej może nas zaatakować innym kocim określeniem, uznając, że najzwyklej żyjemy na kocią łapę. Kotów jednak nie tylko używamy do opisu pozytywnych uczuć takich jak miłości, ale również i nienawiści. Możemy np. komuś pogonić kota, czyli go zastraszyć czy przepędzić, tak jak przepędzamy obce koty z własnego podwórza. Jeśli jednak nasz wróg nie daje za wygraną i nasz spór wciąż trwa w zaparte, możemy powiedzieć, że drzemy z kimś koty.

Czasem ten spór jest na tyle wycieńczający, że może dosłownie przyprawić nas o białą gorączkę, czy też inaczej – możemy dostać kota. O to nietrudno, szczególnie gdy dyskutujemy z kimś kto ma kotki w głowie, czyli po prostu jest psychiczny. Jeżeli zaś ten ktoś podczas kłótni nieustannie przeinacza fakty, możemy go śmiało poprosić, aby nie wykręcał kota ogonem. Gdy zaś wypowiada się w temacie nie znając dobrze kontekstu całej sprawy, możemy mu ironicznie przytaknąć, mówiąc, że w nocy wszystkie koty są czarne (lub też szare). Za to, gdy ktoś coś potajemnie przeskrobie, spokojnie będziemy mogli zidentyfikować sprawcę po pewnych przesłankach, tak jak da się poznać kota po pazurach.

Koty to stworzenia obdarzone szeregiem charakterystycznych tylko dla nich zachowań, do których rzecz jasna również odnosi się wiele przysłów. Niestety wyjątkowo dużo z nich bazuje czysto na porównaniach do najgorszych cech kotów. Przykładowo, wielu uważa koty za nieczułe i nieskłonne do płaczu, dlatego też określenie tyle, co kot napłakał oznacza tyle co nic. Przysłowia kota nie dość, że uważają za nieczułego to jeszcze za oszusta, czego dowodem jest wyrażenie uczciwy jak kot, gdy mięso jest poza zasięgiem. W dodatku mają go za lenia i twierdzą, że gdyby przeciąganie się dawało dochody, kot byłby bogaty. Inne wyrażenia zaś czerpią żywcem z wybredności kota, jak chociażby jego upodobania do wyłącznie świeżego napitku, bo znać się na czymś jak kot na kwaśnym mleku, to nie znać się na czymś wcale. Zostając w temacie posiłku, uznaje się też, że kot chciałby jadać jak najlepiej, ale pracować przy tym jak najmniej. Parafrazując: jadłby kot ryby, ale nie chce ogona maczać. A kot nie chce go maczać, bo zwyczajnie wody nie lubi, dlatego też zamiast kąpieli woli się po prostu wylizać. I akurat do dbałości o czystość kota, wreszcie odnosi się jakieś pozytywne powiedzenie zwiastujące, że jak kot się myje, będą goście. Mamy za to wiele określeń neutralnych, przywołujących kocią charakterystykę bez zbędnego oceniania.

Koty jak wiadomo mają w sobie pewną cząstkę samotnego podróżnika, dlatego też na osobę niezależną i odosobnioną mówimy, że chadza jak kot własnymi drogami. Niby taki wielki podróżnik, a jednak człowiek jak kot, do miejsca się przyzwyczaja i wie, że podróże są ważne, jednak nigdzie ma tak dobrze jak w domu. Nie ma się za to co dziwić, że koty uwielbiają wędrować, i to często w dziwne, a czasem wydawałoby się, że niemożliwe do osiągnięcia miejsca. Nieważne, gdzie by się nie wdrapały jednak, dzięki swojej zwinności zawsze udaje im się powrócić w jednym kawałku. Rzuć, jak chcesz kota, a on zawsze na nogi padnie. Przez to też o osobie, która zawsze wychodzi cało z opresji mówimy, że jak kot zawsze spada na cztery łapy. Nie zawsze jednak nam się udaje wszystko dobrze rozwiązać. Często musimy się liczyć z porażką, zwłaszcza kiedy robimy coś po raz pierwszy. Jeśli jednak coś nam nie wyjdzie za pierwszym podejściem nie należy się przejmować. Mówimy wtedy pierwsze koty za płoty i działamy dalej. Samo to powiedzenie wzięło się zaś z faktu, że zwykle pierwsze kocięta z miotu były zwyczajnie najsłabsze.

Powiedzeń związanych z kotami jest oczywiście znacznie więcej. Jeżeli brzydko piszemy – bazgrzemy jak kot. Jeśli asłuchalnie gramy na instrumencie – gramy kocią muzykę. Z kolei, gdy biegamy chaotycznie w tę i z powrotem, można o nas powiedzieć, że biegamy jak kot z pęcherzem lub też, że biegamy jak kot w marcu (jeśli dodatkowo krzątamy się bez ładu i składu). Podsumowując, jest tego naprawdę mnóstwo i aby to wszystko dokładnie opisać potrzeba by książki, a nie artykułu.

Jednak na sam koniec przyjrzyjmy się jeszcze jednemu, i to temu z najbardziej znanych kocich przysłów, czyli temu odnoszącemu się do worka. No bo właściwie, dlaczego nie należy kupować kota w worku? Odpowiedź niby oczywista – aby nie zostać oszukanym, o co łatwo, gdy nie obejrzymy przed zakupem produktu i nie upewnimy się co do jego jakości. Ale dlaczego akurat przestrogą dla kupujących ma być kot w worku? Kto sprzedaje i co ważniejsze kto kupuje zapakowane koty? Ano wzięło się to jeszcze ze średniowiecza, w którym istniała tzw. “branża kociarska”, zajmująca się łapaniem, sprzedażą i obróbką kotów, a dokładniej ich skór. Ot cała tajemnica! Chociaż chyba lepiej byłoby tego nie wiedzieć, bo był to dosyć makabryczny rozdział kociej historii.

Jak więc widać nasza polska mowa (i nie tylko polska) została zdominowana przez rozmaite powiedzenia, przysłowia i inne kocie frazeologizmy. I w sumie nie ma się co dziwić, bo popularność kotów jest ogromna, a też nie ma chyba drugiego tak osobliwego i inspirującego zwierzęcia jak właśnie omawiany kot!