DAWID DOMIN
Czy wyobrażacie sobie, że bylibyście w stanie zabić kota swojego przełożonego w akcie protestu przeciwko krzywdzącym warunkom swego zatrudnienia? Nie? Wydaje Wam się to zbyt dziwaczne i okrutne? Do tego typu sytuacji doszło jednak pod koniec lat 30. XVIII w. w paryskiej drukarni przy ulicy Saint-Severin. Dlaczego? Zapraszam do lektury.
Paryska drukarnia, nieszczęśliwi czeladnicy i rozpieszczona kotka
Jerome i Leveille byli uczniami jednego z paryskich mistrzów drukarskich. Ich warunki bytowania były nie do pozazdroszczenia. Spali w brudnej, przeraźliwie zimnej izbie, wstawali przed świtem, cały dzień biegali na posyłki popędzani obelgami mistrza. Najbardziej drażniąca była jednak kwestia posiłków. Zamiast jadać przy jednym stole z majstrem i jego żoną, dostawali w kuchni resztki z ich talerza. Tymczasem żona mistrza była właścicielką kotki, la Grise, którą uwielbiała, czego wyrazem był fakt, że karmiła ją pieczonym drobiem oraz nakazała sporządzić jej portret. Traktowanie Jerome’a i Leveille’a przez mistrza i jego współmałżonkę gorzej aniżeli zwierzęcia domowego, doprowadzało chłopców do furii.

Utrapieniem czeladników były też koty dachowce, które całymi nocami wysiadywały dokładnie nad obskurną sypialnią praktykantów głośno zawodząc i uniemożliwiając im sen. Czeladnicy postanowili jednak sprytnie wykorzystać tę sytuację do ”spłatania figla” swemu znienawidzonemu majstrowi i jego żonie. Leveille, który miał niezwykły talent do naśladowania głosów, przeczołgał się po dachu aż nad samo okno pańskiej sypialni i zaczął miauczeć tak przeraźliwie, że majster i jego żona nie zmrużyli oka przez całą noc. Chłopcy powtórzyli ten manewr jeszcze w ciągu kilku kolejnych nocy. W końcu doprowadzony do szewskiej pasji drukarz, wydał swoim czeladnikom polecenie aby pozbyli się kotów, przy czym jego żona zastrzegła oczywiście, aby uważali przy tym na la Grise.
Kolejnej nocy Jerome i Leveille z radością przystąpili do dzieła, nie zważając jednak na nalegania żony majstra, postanowili rozprawić się także z jej ulubienicą. Uzbrojeni w kije od szczotek, drążki z maszyny drukarskiej i inne narzędzia z warsztatu, gonili za wszystkimi kotami jakie tylko weszły im w drogę, poczynając właśnie od la Girse. Leville przetrącił jej kręgosłup żelaznym prętem, a Jerome dobił kotkę. Następnie ukryli ją w rynnie, po czym rzucili się na pozostałe koty, zapędzając je do worków przygotowanych wcześniej w strategicznych punktach. Worki pełne zwierząt wyrzucili na dziedziniec drukarni, a następnie zainscenizowali proces półżywych kotów, na którym nie zabrakło strażników, spowiednika i kata. Po ogłoszeniu winy zwierząt i udzieleniu im ostatniego namaszczenia, powieszono je na wzniesionej naprędce szubienicy.
Tymczasem na dziedzińcu, zbudzona głośnymi hałasami, zjawiła się żona mistrza. Jej wzrok od razu przykuły zakrwawione truchła dyndających na szubienicy kotów. Kobieta, obawiając się że wśród martwych zwierząt jest i la Grise, zaczęła wrzeszczeć na czeladników, uspokoiła się jednak nieco kiedy została zapewniona, że wśród powieszonych zwierząt nie ma jej kotki (Jerome i Leveille nie dodali oczywiście, że fakt, iż jej ulubienica nie wisi na szubienicy wśród innych kotów, nie znaczy, że żyje). Wkrótce na dziedzińcu pojawił się również sam drukarz, który z satysfakcją odnotował rozwiązanie sprawy kotów, ale równocześnie popędził chłopców, aby zabierali się do zwyczajnej pracy w zakładzie, zaczynało już bowiem świtać. Następnie odszedł on wraz ze swą żoną, pozostawiając Jerome’a i Leveille’a samych i… rozchichotanych na myśl, że udało im się utrzeć nosa znienawidzonym właścicielom drukarni o czym ci, jak przynajmniej wynika z treści historii, się nie zorientowali.
Nienawidzone i szanowane – koty w mentalności europejskich społeczeństw wczesnonowożytnych
Dlaczego chłopcy zdecydowali się na tak brutalną rozprawę z kotami zamiast jedynie je przepłoszyć, zaś majster i jego żona pozostali całkowicie obojętni na cierpienie pozostałych zwierząt obawiając się jedynie o los la Grise? Jeśli nie zrozumiemy mentalności ówczesnych ludzi, trudno będzie zrozumieć nam opisaną powyżej historię.
Po pierwsze, choć zabrzmi to brutalnie, torturowanie zwierząt, a szczególnie kotów, było popularną rozrywką w całej wczesnonowożytnej Europie. Zabijanie kotów było wątkiem powszechnie występującym w literaturze, od Don Kichota w Hiszpanii początków XVIIw. po Germinal we Francji pod koniec XIX w. Literackie obrazy okrucieństwa wobec zwierząt nie były bynajmniej sadystycznymi fantazjami nielicznych szalonych autorów, ale były wyrazem silnego prądu w kulturze popularnej, tworząc w mentalności ówczesnych ludzi mentalną podstawę do aktów przemocy. A jakie znaczenie kultura przypisywała kotom? Przede wszystkim koty kojarzono z czarami. Jeśli kot przebiegał drogę nocą, we wszystkich regionach Francji oznaczało to ryzyko spotkania diabła lub czarownicy załatwiającej jakieś niecne sprawki. Wiedźmy zamieniały się w koty, by niepostrzeżenie rzucać uroki na swoje ofiary. Istniał jednak sposób na obronę przed kocimi czarami: trzeba było zwierzę okaleczyć. Wierzono, że obcięcie kotu ogona, zmiażdżenie jednej z łap czy przycięcie uszu zniszczy jego złowrogą moc. Kot był więc istotą budzącą w społeczeństwie, zwłaszcza zabobonnym, jednoznacznie negatywne konotacje.

Co jednak zaskakujące, specyficznie postrzegano koty w gospodarstwie domowym. Bajki ludowe, takie jak Kot w butach, podkreślają utożsamianie osoby pana i kota, podobnie jak czyniły to przesąd, takie jak praktyka zawiązywania czarnej wstążki wokół szyi kota, którego właścicielka zmarła. Uważano też, że jeśli kot opuszczał dom lub przestawał wskakiwać na łoże chorujących pana lub pani, był to znak, że wkrótce umrą. Tak więc zabicie kota oznaczało sprowadzenie nieszczęścia na jego właściciela lub jego dom.
Tak skrajnie odmienne traktowanie zwierzęcia w zależności od okoliczności, tłumaczy zachowanie drukarza i jego małżonki, charakteryzujące się z jednej strony obojętnością na cierpienie dachowców i strachem o los la grise. Wyjaśnia też, dlaczego Jerome i Leveille postanowili, wbrew wyraźnemu zakazowi, wykorzystać nadarzającą się sytuację i przy okazji pogromu dachowców, uporać się także z kotką domową.
Kończąc, warto jeszcze podkreślić, że czynnik kulturowy sprowadzający się do specyficznego postrzegania kotów przez różniących się od nas mentalnością XVIII-wiecznych Europejczyków, jest przez niektórych historyków uznawany za tylko jeden z kluczy do rozwikłania dziwnego zdarzenia w paryskiej drukarni przy ulicy Saint-Severin. Drugim kluczem miały być narastające nierówności w poziomie życia między poszczególnymi grupami francuskiego społeczeństwa stanowego, których egzemplifikacją było fatalne traktowanie Jerome’a i Leveille’a przez majstra i jego żonę. Narastająca frustracja warstw uciśnionych, pozbawionych praw i głosu, musiała w końcu prowadzić do erupcji, która na etapie lat 30. XVIII w. przybrała postać ”tylko” masakry kotów, postrzeganych jako symbol degrengolady moralnej stanów uprzywilejowanych. Jednak jak pokazała historia, w pięćdziesiąt lat później napięcia rozsadzające społeczeństwo stanowe doprowadziły do znacznie poważniejszej rewolucji.