Wargin. Słowiański król kotów

PATRYCJA BIENIEK

Mało kto zdaje sobie sprawę, że koty domowe nie są zwierzętami, które naturalnie występują na terenie Polski. Istniejące dowody wskazują, że pochodzą one z Afryki oraz Bliskiego Wschodu i rozprzestrzeniły się w Europie dopiero dzięki wpływom Cesarstwa Rzymskiego. Nie przeszkodziło to jednak Słowianom, w umieszczeniu tych wyjątkowych stworzeń w swoich, owianych magią, legendach. To właśnie wśród nich można odnaleźć postać demonicznego kota – Króla Wargina.

Wargin pochodzi z terenów dawnej Białorusi oraz Litwy, a samo jego imię wywodzi się od litewskiego słowa „varginti”, co w wolnym tłumaczeniu może oznaczać „mękę” czy też „cierpienie”. Pozornie nie różni się on niczym od typowego mruczka – jest sporych rozmiarów czarnym kotem z puszystym, długim ogonem, lśniącym futrem, a także jaskrawymi oczami.

Bardzo często zmienia swoich właścicieli. Bez ostrzeżenia pojawia się i znika, bezszelestnie wchodząc do zamkniętych pomieszczeń. Gdy już jednak zdecyduje się z kimś zamieszkać na dłużej, przynosi szczęście swoim nowym opiekunom, którzy w zamian za to obdarzają go ogromną miłością oraz specjalnymi względami. Niestety zazwyczaj kończy się to dla nich w zły sposób.


Obecność Wargina w domu wpływa niekorzystnie na jego mieszkańców. Zaczyna się to dosyć niepozornie, a mianowicie od zmiany nastroju. Ofiara kota staje się niespokojna i kłótliwa, wyżywa się czy też krzyczy na innych. Popada w obsesyjną chciwość oraz podejrzliwość. Z czasem znika także początkowy dobrostan.

Król kotów gnębi swojego właściciela, wykańczając go psychicznie. Ostatecznie rzuca na niego potężną klątwę. Swoim miauczeniem sprawia, że w głowie ofiary pojawia się rój szerszeni, pszczół, much czy innych insektów, które kąsają ją od środka. Ból jest tak ogromny, że człowiek umiera w męczarniach.

Zwykłe medykamenty przepisane przez lekarzy nie są jednak w stanie zapobiec tym objawom. Pomóc mogą jedynie potężni znachorzy czy szamani, którzy posługują się magią oraz zaklęciami. Dzięki swoim umiejętnością potrafią pozbyć się czy też zniszczyć Wargina, który panicznie się ich boi.

W opowiadaniu Jana Barszczewskiego pod tytułem „Czarownik od Natury i Kot Wargin” demon na sam widok guślarza najeża grzbiet i chowa się pod łóżkiem. Gdy zaklęcia zostają wypowiedziane, a rój owadów wylatuje z ust opętanej, kot wpada w szał, głośno miaucząc i skacząc po meblach. Chora kobieta powraca do pełni sił zaledwie po kilku godzinach, a Wargin ponownie znika niezauważony. Niedługo potem jednak znajduje kolejne ofiary, które także doprowadza do szaleństwa.


Tomasz, tytułowy czarownik z powieści, ostrzega, że wszystkie koty posiadają w sobie jad, a najbardziej szkodliwym dysponują te o czarnej sierści. Wszystkie jednak przynoszą równie straszne cierpienie. Mitologia słowiańska pozostaje wierna temu stwierdzeniu, gdyż to właśnie te czworonogi stawia po stronie samego zła.

Dziś wiadomo już, że szaleństwo występujące wśród rodzin posiadających koty, było raczej powodowane chorobą pasożytniczą o nazwie toksoplazmoza – same zwierzęta zarażały się nią głównie poprzez spożycie zainfekowanych gryzoni. Współcześnie natomiast przyczyną większości przypadków zachorowań jest kontakt z surowym mięsem. Oznacza to więc, że szanse bycia opętanym przez demonicznego Wargina pozostają bardzo małe.