Koty ludojady – historie kocich seryjnych zabójców

MATEUSZ BURKARD

Mianem ludojada potocznie określa się zwierzę, żywiące się ludzkim mięsem. Do tej grupy zaliczają się zwykle zwierzęta pokroju niedźwiedzi, wilków, krokodyli, rekinów i węży. Niezaprzeczalnym numerem jeden w tej kwestii są jednak rzecz jasna wielkie dzikie koty, których to owiane złą sławą sylwetki zostaną przytoczone w tym oto artykule.

Rekordzistami w kwestii ludożerstwa są bezsprzecznie tygrysy, które szacuje się, że nie tylko zabiły więcej ludzi niż jakiekolwiek inne dzikie koty, ale więcej niż jakiekolwiek inne ssaki w ogóle. Na początku XX wieku tygrysy w Indiach zabijały po około 1000 osób rocznie, z czego 436 ofiar należało do zaledwie jednego konkretnego osobnika. Mowa tutaj o Tygrysicy z Champawat, która ze względu na połamane kły nie była w stanie polować na swoją naturalną zdobycz, więc przestawiła się na ludzi. Zastrzelona została w 1907 roku po tym, jak słynny brytyjski myśliwy Jim Corbett wytropił ją po śladach krwi, które zostawiła po swojej ostatniej ofierze. Do innych indyjskich zdobyczy Corbetta należała także para tygrysów z Chowgarh (matka z młodym), odpowiedzialnych za co najmniej 64 zgony, czy też Tygrysica z Thak (4 ofiary), która zabijała ludzi wskutek zarażenia sepsą. Innymi wartymi wspomnienia tygrysami są te z Seguru, z Mundachipallam, czy ludojad z Bhimashankar – wszystkie z kolei zabite przez indyjskiego myśliwego Kennetha Andersona.

Konkretnym miejscem, w którym ataki tygrysów stały się właściwie codziennością i częścią kultury jest zdecydowanie region Sundarbanów w Bangladeszu, gdzie tamtejsza olbrzymia populacja tygrysów zwykła niegdyś zabijać około 50/60 ludzi rocznie. Chociaż w obecnych czasach ta liczba się znacznie zmniejszyła, to od 2007 roku znów stale ona rośnie. To wtedy właśnie przez kraj przeszedł tropikalny cyklon Sidr, który wymusił na tygrysach migrację w tereny bardziej zaludnione z powodu wywołanych zniszczeń środowiskowych. Na terytorium Sundarbanów jest obecnie aż około 3000 tzw. “tygrysich wdów”, które straciły swoich mężów w wyniku ataków i które muszą się obecnie zmagać nie tylko z problemami finansowymi, ale również ostracyzmem społecznym, gdyż śmierć z rąk tygrysa uznaje się w tamtejszej kulturze za zły omen i karę boską. Ataki tygrysów głównie wynikają z częstego przecinania się ich szlaków z ludzkimi, wskutek czego dochodzi do wielu “pomyłek”. Nie zaleca się chociażby jazdy na rowerze czy szybszego biegu na terenach zamieszkiwanych przez tygrysy, aby nie aktywować ich instynktu łowcy. Tygrysy często też przerzucają się na ludzkie mięso, gdyż chociaż mniej apetyczne, jest łatwiejsze do upolowania, co zaś pomaga przetrwać schorowanym i niepełnosprawnym osobnikom.


Lwy z kolei nie mają jakichś większych tendencji do polowania na ludzi (a raczej do bycie przez nich oswajanych), aczkolwiek i takie przypadki się zdarzały. Najgłośniejsza sprawa lwów ludojadów miała miejsce w 1898 roku nad rzeką Tsavo w Kenii (wtedy brytyjski Protektorat Afryki Wschodniej). Tam para bezgrzywych samców zabiła ponad 130 robotników pracujących przy budowie torów kolejowych, co zwróciło uwagę nawet brytyjskiego premiera.

Ostatecznie morderczy duet został upolowany przez ekspedycję, której przewodził naczelny inżynier ów projektu, a do zaciągnięcia ich ciał z powrotem do obozu potrzebnych było aż 16 ludzi. Niektórzy badacze doszukują się przyczyny ich zachowania w spróchniałych zębach, lecz nie jest to niepodważalna teoria. Samych śmiertelnych ataków lwów na ludzi jest co prawda rocznie dosyć sporo (550-700 przypadków), lecz zdają się one raczej wynikać z postępującej urbanizacji i wchodzenia ludzi na ich tereny łowieckie, niżeli szczerej chęci zasmakowania ludzkiego mięsa. Z lampartami jest już jednak nieco inaczej. Pomimo swojego szerokiego występowania w Afryce subsaharyjskiej i Azji południowo- wschodniej, niemal wszystkie znane przypadki ataków na ludzi pochodzą z Indii i Nepalu (podobnie do tygrysów).

Do najpopularniejszych ludojadów początku XX wieku należą Pantera z Panar, który zabił co najmniej 400 osób oraz nieco mniej mordercza, lecz bardziej medialna Pantera z Rudraprayag odpowiedzialna za około 125 ofiar. Obie zostały zabite przez wspomnianego już Jima Corbetta, a dla upamiętnienia śmierci tej drugiej w Rudraprayag postawiono znak, pod którym organizuje się festyn. Inne znane ludojady to chociażby Pantera z Pasma Golis, która zabiła ponad 100 osób w górach Somalilandu, czy też Pantera z Centralnych Prowincji, odpowiedzialna za 150 śmierci. Tą ostatnią właśnie, sterroryzowana ludność nazwała potocznie “Diabelnie Przebiegła Panterą”, ze względu na jej zdawałoby się metodycznie zaplanowane i starannie przeprowadzone ataki. W swoim czasie siała ona taki postrach, że ludzie bali się jakkolwiek opuszczać swe domy bez broni i czyjegoś wsparcia.

Lamparty w odróżnieniu od wcześniej opisanych kotów, polują zwykle w nocy i bazują bardziej na skradaniu i inteligencji niż czystej sile fizycznej. Wspominani już tutaj myśliwi w swoich zapiskach szczególnie przestrzegali właśnie przed lampartami, które ich zdaniem były w stanie nawet włamywać się do domów i wywlekać z nich dzieci, kiedy te nadal jeszcze spały.


Lamparty zdają się często polować na ludzie nie z potrzeby czy z przypadku, a z preferencji. Lamparty są dosyć leniwe, więc niekorzystne jest się dla nich przemęczać polując na zwierzynę. Ponadto wiele z nich mogło sobie wyrobić gust do ludzkiego mięsa poprzez pożeranie trupów porozrzucanych po dżungli wskutek epidemii. Dowodem tego może być fakt, że Pantera z Panar zaczęła grasować właśnie po epidemii cholery, a ta z Rudraprayag w okresie światowej pandemii hiszpanki.

Jeśli chodzi o inne gatunki dużych dzikich kotów, takie jak jaguary, pumy czy irbisy, zwykle stronią od terenów ludzkich i nie szukają konfliktu. W ich przypadku, gdy już dochodzi do ataków są one raczej spowodowane instynktem samoobronnym aniżeli problemami zdrowotnymi czy skorumpowanym gustem. Na terenie obu Ameryk głównym powodem ataków na ludzi zdają się więc być właśnie sami ludzie, a dokładniej ich nieprzerwana ekspansja na tereny dzikie.